poniedziałek, 6 grudnia 2010

Grudniowa odwilż

Zmroziło nagle. Nie powinno nas to w zasadzie dziwić. Na naszych ziemiach mrozy nie powinny nikogo zaskakiwać. Ale przez kilka ostatnich lat przyzwyczailiśmy się, że w grudniu a i owszem, lekki śnieg może się pojawić, ale wywołuje jedynie błotko, a mrozy i takie chłody, jak w ostatnim tygodniu, to rzecz od bardzo dawna niespotykana.

Nie dość, że nominalna temperatura spadała dość mocno poniżej zera, to jeszcze do tego doszedł baaardzo zimny wiatr, który sprawiał, że każdy z nas mógł się poczuć prawdziwym obywatelem Europy Wschodniej, a nasze wczesnośredniowieczne związki z Północą wydały się nagle bardziej uzasadnione.

I kiedy już człowiek nastawił się na kalesony, grube skarpety, mocne sznurowanie zimowych butów i opatulanie się ciepłymi kurtkami, szalikami, czapkami i kapturami, a chroniące przed zimnem i wilgocią rękawice weszły na stałe do codziennych zestawów - masz Ci los - odwilż.

Dziś od rana śnieg zmienia się w kałuże, drogi są prawie w całości czarne, temperatura nie doskwiera w ogóle, a z nieba intensywnie świeci na nas piękne słońce.

Ale Pan Bóg, lub jak chcą inni - natura, wyposażył nas w rozum, który nie milczy w takich sytuacjach i podpowiada nam, że to nie jest jeszcze początek wiosny. Kto chce, komu to nie sprawia problemów, może się znowu przestawiać, i wrócić do jesiennych zestawów ubraniowych, ale większość doświadczonych piechurów miejskich po prostu z lekka poluzuje opatulenie, ale buty zachowają zimowe, kalesony też raczej im nie będą przeszkadzać, rękawice schowają do kieszeni kurtki, którą przecież zawsze można nosić rozpiętą. Bo to, że dziś w ciągu dnia jest odwilż, nie oznacza, że nagle, tak naprawdę w każdej chwili, nie wróci przeszywający chłód, a pod wieczór minusowe temperatury.

Piszę ten tekst w pewnym określonym kontekście dnia dzisiejszego. Piszę go, gdyż jedno pojęcie z tytułu nagminnie pojawia się w mediach na określenie naszych stosunków z pewnym krajem, którego formalna głowa dziś nas odwiedziła.

"Dlaczego uparcie negujecie odwilż w naszych stosunkach?" - ano być może i mamy odwilż, ale grudniowe odwilże mają to do siebie, że po nich wciąż nie ma wiosny na horyzoncie.

2 komentarze:

  1. I co tu jeszcze komentować? Dziesiątka :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miłoszu, jakże prorocze okazały się Twoje słowa! Pisząc dzisiaj, już wiem, że na prawdziwą odwilż jest za wcześnie. Mądrość natury przewyższa, tę ludzką, a tym bardziej polityczną. I na nic zdadzą się puste slogany i pozbawione wiary zaklęcia. Pozdrawiam! Aby do wiosny!

    OdpowiedzUsuń